niedziela, 7 lipca 2013

Stomatolog powiedział, że interesuje go wypadanie włosów.

Pewnego słonecznego dnia wyruszyłem na długi spacer z moim psem, chciałem,żeby sobie pobiegał i wylatał nadmiar energii, wybrałem się na pola nieopodal domu. Przeszliśmy razem około pięć kilometrów. Na dworze było bardzo ciepło. Termometr wskazywał około 30st. Celsjusza. Na horyzoncie widać było chmury, bardzo ciemne. Pomyślałem, że zbliża się do nas burza, a może to oznaczać gwałtowne opady deszczu, a także grad. Zagwizdałem do psa, żeby do mnie wrócił uczepiłem doń smycz, schowaliśmy się pod wiadukt kolejowy, zrobiony był z płyt betonowych, więc był względnie bezpieczny. W oddali zauważyłem dwójkę ludzi, która biegła w naszym kierunku. Byli to znajomo wyglądające osoby. Gdy podbiegli pod wiadukt okazało się, że to mój stomatolog, oraz jego syn. Był to nasz rodzinny stomatolog, u którego leczyła się cała moja rodzina. Po chwili rozmowy w naszym schronie zaczęliśmy wymieniać zdania na różne tematy, ponieważ ostatnio dokucza mi wypadanie włosów, w niedługim czasie nawiązał się taki temat. Okazało się, że ten stomatolog także cierpi na wypadanie włosów, ale trochę bardziej poważne to jest wypadają mu włosy z rzęs, oraz brwi, no i oczywiście z głowy. To niebywałe, ponieważ nie spotkałem do tej pory kogokolwiek z takimi problemami zdrowotnymi dotyczącymi włosów jak miał mój znajomy stomatolog. W niedługim czasie niebo było błękitne, chmury z nieba wytarło. Słychać jak w ciszy z kłosów sypie się ziarno. Deszcz ustał. Pozdrowiliśmy swoje żony i poszliśmy do domów. On z synem do siebie, a ja z psem także.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz